W zimowe przedpołudnie…

Pierwsza wycieczka chłopców klasy I szybko minęła, choć emocje wybrzmiewały znacznie dłużej. W zimowe przedpołudnie 3 grudnia 2013 r. przez trzy godziny zwiedzaliśmy zakamarki jednocześnie bardzo ważnego dla śląskiej historii, jak również arcyciekawego pod względem architektonicznym budynku. W okresie przedwojennym symbolizował potęgę autonomicznego Województwa Śląskiego, podczas Drugiej Wojny Światowej służył okupantom, którzy w nieodwracalny sposób, choć niekompletny, ogołocili go z polskich elementów. Dziś służy władzy samorządowej, na której czele stoi marszałek województwa oraz administracji publicznej, którą reprezentuje wojewoda śląski. Mowa o budynku Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, przy ulicy Jagiellońskiej w Katowicach. Budynku, który skrywa tyle osobliwości, że może zadziwić każdego zwiedzającego, a tym bardziej ciekawych świata chłopców. To co najbardziej interesowało był zapewne skarbiec, (niestety, dziś już pusty, choć w przeszłości wypełniony sztabami szczerego złota, które stanowiły w okresie międzywojennym faktyczne rezerwy finansowe województwa). Skarbiec zabezpieczony był… m.in. basenem z wodą, usytuowanym pod skarbcem, skutecznie uniemożliwiający rabunek złota drogą podziemną. Wiele emocji dostarczyła jazda jedną z najbardziej pracowitą w Polsce (podobno jest jedną z trzech funkcjonujących tego typu w Polsce) windą, tzn. paciorkową, składającą się aż z 14 kabin, które nigdy się nie zatrzymują, i do których się nie wchodzi, a zwyczajnie wskakuje. Uciechy nie było końca. Widzieliśmy także reprezentacyjny westybul, wysoki na trzy piętra, z olbrzymim i pięknym kandelabrem, ważącym tyle ile ongiś popularny Polski Fiat 126p, tj. aż 650 kg. Zwiedzaliśmy Salę Sejmu Śląskiego będącą pierwowzorem dla Sali Sejmowej Parlamentu Rzeczypospolitej Polskiej w Warszawie oraz gabinet jednego z włodarzy budynku – samego wojewody śląskiego. Na zakończenie wspólnie przeszliśmy podziemnym tunelem ewakuacyjnym, który prowadzi od budynku Urzędu, następnie pod ulicą Juliusza Ligonia, aż na teren sąsiedniej posesji.
Wiele podczas wycieczki wspólnie zwiedziliśmy i odkryliśmy. Pozostaje pytanie czego jeszcze nie widzieliśmy i nie odkryliśmy w budynku, który mieści w sobie ponad 630 pomieszczeń…

Dziękujemy Tomaszowi (tata Jakuba) za zorganizowanie wyprawy i powyższą relację.